To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Jako, że zapowiadała się piękna pogoda na majówkę postanowiłam to wykorzystać i wyruszyć w góry! To jeden z moich ulubionych sposobów na spędzanie wolnego czasu :)
Tym razem zdecydowałam się na trasę Szczawa - Trzemeśnia niebieskim szlakiem (odcinek GSW) - to idealna propozycja na dwudniową wyprawę w sercu Beskidów.
Wędrówkę zaczęłam w Szczawie, niewielkiej miejscowości w Beskidzie Wyspowym. Szlak od początku prowadzi umiarkowanie stromo po górę. Najpierw szeroką, leśną drogą, później ścieżkami bardziej dzikimi, często zacienionymi. Po około 1,5h marszu dotarłam do Polany Stumorgowej, jednej z najbardziej znanych w regionie. To świetne miejsce na odpoczynek - rozległa przestrzeń, piękne widoki i charakterystyczne szałasy pasterskie. W pogodny dzień widoki sięgają Gorców, Tatr i Beskidu Sądeckiego.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Z polany pozostaje jeszcze kilkadziesiąt minut podejścia na szczyt. Ścieżka kluczy przez las, momentami jest stroma i kamienista. W końcowym etapie ścieżka łączy się z innymi szlakami: zielonym (z Jurkowa) oraz żółtym.
Po około 2,5 - 3 godzinach od startu osiągam szczyt Mogielicy - najwyższy wierzchołek Beskidu Wyspowego. Na szczycie stoi drewniana wieża widokowa, z której rozciąga się niesamowita panorama - przy dobrej pogodzie możemy zobaczyć Tatry, Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki, Wyspowy i Makowski, a nawet Babią Górę! Wokół wieży znajduje się kilka ławek, tablic edukacyjnych i niewielki krzyż. To idealne miejsce na dłuższy odpoczynek przed dalszą trasą.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Wypiłam kawę i ruszyłam naprzód. Tym razem czekało mnie zejście w dół, w stronę Jurkowa. Początkowo szlak prowadzi łagodnie przez świerkowo - bukowy las, to przyjemny odcinek, jednak po kilkunastu minutach ścieżka zaczyna się robić coraz bardziej stroma, co porządnie dało popalić moim kolanom - koniecznie trzeba uważać na luźne kamienie i wystające korzenie - choć te drugie tworzyły coś w rodzaju "schodów" i akurat dla mnie były bardzo pomocne. W pewnym momencie szlak wychodzi na bardziej otwarty teren - z jednej strony widać pola i zabudowania Jurkowa. Ostatni odcinek prowadzi już po utwardzonej drodze. To znak, że cywilizacja coraz bliżej. Po ponad godzinie od wyjścia spod wieży jestem w centrum Jurkowa - to spokojna, niewielka wieś.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Szlak niebieski kieruje się w stronę lasu i zaczyna delikatnym podejściem. Na początku idzie się przez tereny mieszane - pola, łąki - które uwielbiam najbardziej, więc nie oparłam się pokusie, by zrobić sobie tam chwilę przerwy. No sami spójrzcie, czyż nie jest pięknie?
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Po około 40 minutach napawania się pięknem tego miejsca ruszam dalej - teraz już wchodzę w bardziej zalesiony obszar. Podejście robi się coraz bardziej strome, szczególnie w środkowej części szlaku, gdzie trzeba pokonać kilka bardziej wymagających fragmentów - ale to właśnie w tym miejscu spotykam dwóch góromaniaków, którzy towarzyszą mi aż na sam szczyt! :) Lubię wędrować sama, ale miło od czasu do czasu mieć się do kogo odezwać, zwłaszcza jeśli to osoby, które mają tę samą pasję :)
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Po odpoczynku na szczycie Ćwilina zaczynam zejście - szlak prowadzi przez szeroką, widokową polanę szczytową, po czym wchodzi znów w las. Muszę przyznać, że przez kilkadziesiąt minut jest dość stromo, aż wreszcie dochodzimy do Przełęczy Gruszowiec, która leży przy drodze - znajduje się tu również punkt z jedzeniem, więc idealnie miejsce na przerwę. Ja jednak postanowiłam iść dalej, by szybciej dotrzeć do wyczekanego schroniska w którym miałam spędzić najbliższą noc.
Z przełęczy szlak zaczyna wspinać się na Śnieżnicę. Podejście jest bardziej strome niż może się wydawać, zwłaszcza na pierwszym odcinku. W mniej więcej połowie drogi na szczyt znajdują się ławeczki, z których tym razem chętnie korzystam i robię przerwę na łyk wody. To już prawie koniec - w górnej części las staje się rzadszy, a ścieżka wygodniejsza.
I tym oto sposobem dotarłam do mojej wyznaczonej mety tego dnia - do schroniska. Przemiła Pani Wiesia prowadzi mnie do mojego pokoju, biorę szybki prysznic, kupuję herbatkę z cytryną, siadam na polanie przy schronisku i napawam się pięknem tej chwili :)
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Budzę się o 5:30 i w głowie krąży mi jedna myśl "Marta, po co Ty to sobie robisz - nie lepiej pospać?" jednak szybko (jeżeli 30min to szybko :D ) wypędzam ją z głowy i zbieram się do wyjścia - w końcu dziś mam sporo kilometrów do zrobienia.
Postanowiłam zejść do Kasiny Wielkiej wzdłuż stoku narciarskiego, co nie było najlepszym pomysłem - moje kolana wołały o pomstę do nieba. Ale cóż trzeba iść dalej. Na drodze spotykam małego kompana, który towarzyszy mi przez kilkanaście minut i wysłuchuje jak to mam ciężko w życiu :D Oto on..
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Po pewnym czasie docieram na Dzielec (753m n.p.m.) - to niewysokie, zalesione wzniesienie, raczej niepozorne, ale będące punktem orientacyjnym na trasie.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Z Dzielca szlak zaczyna łagodnie schodzić, a las zaczyna się przerzedzać. Wkrótce pojawiają się pierwsze widoki. Docieramy do osiedli i pól - to rejon miejscowości Szklarnia. Przez chwilę idę wśród zabudowań i łąk - a skoro łąki to co robimy? Tak jest, rozkładamy się, bo to idealne miejsce by coś zjeść i zrobić chwilę przerwy :)
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Pełna energii zaczynam podejście na Ciecień - dosyć długie, miejscami strome, ale niezbyt trudne. Szlak prowadzi głównie przez las, wzdłuż grzbietu.
Po osiągnięciu grzbietu Ciecienia, szlak prowadzi dalej jego długim, zalesionym pasmem. W pewnym momencie zaczyna się stopniowe zejście, trasa nie jest trudna technicznie. Wkrótce wychodzimy na łąki i pola należące już do Poznachowic Górnych.
Tutaj zahaczam o sklep, chwila przerwy i kontynuuję wędrówkę. Tym razem mam przed sobą prowadzący w górę asfalt.. idę i idę.. droga w pełnym słońcu zdaje się nie kończyć, jednak wtedy na swojej drodze spotykam idącą z naprzeciwka dziewczynę - zaczynamy rozmowę i tak nawet nie wiem kiedy mija nam 20minut ( Ala, jeśli kiedyś to przeczytasz - trzymam kciuki za Twój Niebieski Szlak Sudecki! Jesteś wielka!).
Docieram do Trupielca.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Tutaj robię dłuższą przerwę, bo mam świadomość, ze moja trasa już powoli dobiega końca. Zauważam, że miałam pasażera na gapę.. ;)
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Po odpoczynku spokojnym krokiem ruszam w kierunku Trzemeśni, gdzie miałam zakończyć wędrówkę. Po kilku minutach spotykam pieska, biegnie do mnie z patykiem machając ogonem - jednak właścicielka szybko przywołała go do siebie. Po wymianie kilku zdań Pani Magda postanowiła mi towarzyszyć w ostatnim odcinku mojego szlaku. Jednak rozmawiało nam się tak dobrze, że to ostatecznie ja odprowadziłam Panią Magdę i Polę (pieska) do domu. Z uśmiechem na twarzy zeszłam do głównej drogi, by poczekać na transport powrotny - usiadłam na przystanku. Nie minęło 5 minut i dołączył do mnie przechodzący obok Pan - 85letni Pan Włodek. Umilił mi rozmową 45minut oczekiwania na tatę i szwagra, którzy odebrali mnie z mojej mety. Uwielbiam takie spotkania na szlaku! :)
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych.
Jeśli spodobał Ci się mój wpis, możesz postawić mi kawę! :)
Po odpoczynku spokojnym krokiem ruszam w kierunku Trzemeśni, gdzie miałam zakończyć wędrówkę. Po kilku minutach spotykam pieska, biegnie do mnie z patykiem machając ogonem - jednak właścicielka szybko przywołała go do siebie. Po wymianie kilku zdań Pani Magda postanowiła mi towarzyszyć w ostatnim odcinku mojego szlaku. Jednak rozmawiało nam się tak dobrze, że to ostatecznie ja odprowadziłam Panią Magdę i Polę (pieska) do domu. Z uśmiechem na twarzy zeszłam do głównej drogi, by poczekać na transport powrotny - usiadłam na przystanku. Nie minęło 5 minut i dołączył do mnie przechodzący obok Pan - 85letni Pan Włodek. Umilił mi rozmową 45minut oczekiwania na tatę i szwagra, którzy odebrali mnie z mojej mety. Uwielbiam takie spotkania na szlaku! :)
Tutaj robię dłuższą przerwę, bo mam świadomość, ze moja trasa już powoli dobiega końca. Zauważam, że miałam pasażera na gapę.. ;)
Pełna energii zaczynam podejście na Ciecień - dosyć długie, miejscami strome, ale niezbyt trudne. Szlak prowadzi głównie przez las, wzdłuż grzbietu.
Po osiągnięciu grzbietu Ciecienia, szlak prowadzi dalej jego długim, zalesionym pasmem. W pewnym momencie zaczyna się stopniowe zejście, trasa nie jest trudna technicznie. Wkrótce wychodzimy na łąki i pola należące już do Poznachowic Górnych.
Tutaj zahaczam o sklep, chwila przerwy i kontynuuję wędrówkę. Tym razem mam przed sobą prowadzący w górę asfalt.. idę i idę.. droga w pełnym słońcu zdaje się nie kończyć, jednak wtedy na swojej drodze spotykam idącą z naprzeciwka dziewczynę - zaczynamy rozmowę i tak nawet nie wiem kiedy mija nam 20minut ( Ala, jeśli kiedyś to przeczytasz - trzymam kciuki za Twój Niebieski Szlak Sudecki! Jesteś wielka!).
Docieram do Trupielca.
Z Dzielca szlak zaczyna łagodnie schodzić, a las zaczyna się przerzedzać. Wkrótce pojawiają się pierwsze widoki. Docieramy do osiedli i pól - to rejon miejscowości Szklarnia. Przez chwilę idę wśród zabudowań i łąk - a skoro łąki to co robimy? Tak jest, rozkładamy się, bo to idealne miejsce by coś zjeść i zrobić chwilę przerwy :)
Po pewnym czasie docieram na Dzielec (753m n.p.m.) - to niewysokie, zalesione wzniesienie, raczej niepozorne, ale będące punktem orientacyjnym na trasie.
Dzień drugi wędrówki..
Budzę się o 5:30 i w głowie krąży mi jedna myśl "Marta, po co Ty to sobie robisz - nie lepiej pospać?" jednak szybko (jeżeli 30min to szybko :D ) wypędzam ją z głowy i zbieram się do wyjścia - w końcu dziś mam sporo kilometrów do zrobienia.
Postanowiłam zejść do Kasiny Wielkiej wzdłuż stoku narciarskiego, co nie było najlepszym pomysłem - moje kolana wołały o pomstę do nieba. Ale cóż trzeba iść dalej. Na drodze spotykam małego kompana, który towarzyszy mi przez kilkanaście minut i wysłuchuje jak to mam ciężko w życiu :D Oto on..
Śnieżnica 1007m n.p.m. - nocleg..
Po odpoczynku na szczycie Ćwilina zaczynam zejście - szlak prowadzi przez szeroką, widokową polanę szczytową, po czym wchodzi znów w las. Muszę przyznać, że przez kilkadziesiąt minut jest dość stromo, aż wreszcie dochodzimy do Przełęczy Gruszowiec, która leży przy drodze - znajduje się tu również punkt z jedzeniem, więc idealnie miejsce na przerwę. Ja jednak postanowiłam iść dalej, by szybciej dotrzeć do wyczekanego schroniska w którym miałam spędzić najbliższą noc.
Z przełęczy szlak zaczyna wspinać się na Śnieżnicę. Podejście jest bardziej strome niż może się wydawać, zwłaszcza na pierwszym odcinku. W mniej więcej połowie drogi na szczyt znajdują się ławeczki, z których tym razem chętnie korzystam i robię przerwę na łyk wody. To już prawie koniec - w górnej części las staje się rzadszy, a ścieżka wygodniejsza.
I tym oto sposobem dotarłam do mojej wyznaczonej mety tego dnia - do schroniska. Przemiła Pani Wiesia prowadzi mnie do mojego pokoju, biorę szybki prysznic, kupuję herbatkę z cytryną, siadam na polanie przy schronisku i napawam się pięknem tej chwili :)
Po około 40 minutach napawania się pięknem tego miejsca ruszam dalej - teraz już wchodzę w bardziej zalesiony obszar. Podejście robi się coraz bardziej strome, szczególnie w środkowej części szlaku, gdzie trzeba pokonać kilka bardziej wymagających fragmentów - ale to właśnie w tym miejscu spotykam dwóch góromaniaków, którzy towarzyszą mi aż na sam szczyt! :) Lubię wędrować sama, ale miło od czasu do czasu mieć się do kogo odezwać, zwłaszcza jeśli to osoby, które mają tę samą pasję :)
Podejście na Ćwilin..
Szlak niebieski kieruje się w stronę lasu i zaczyna delikatnym podejściem. Na początku idzie się przez tereny mieszane - pola, łąki - które uwielbiam najbardziej, więc nie oparłam się pokusie, by zrobić sobie tam chwilę przerwy. No sami spójrzcie, czyż nie jest pięknie?
W drodze do Jurkowa..
Wypiłam kawę (którą piję TYLKO w górach, nigdzie indziej mi nie smakuje :D) i ruszyłam naprzód. Tym razem czekało mnie zejście w dół, w stronę Jurkowa. Początkowo szlak prowadzi łagodnie przez świerkowo - bukowy las, to przyjemny odcinek, jednak po kilkunastu minutach ścieżka zaczyna się robić coraz bardziej stroma, co porządnie dało popalić moim kolanom - koniecznie trzeba uważać na luźne kamienie i wystające korzenie - choć te drugie tworzyły coś w rodzaju "schodów" i akurat dla mnie były bardzo pomocne. W pewnym momencie szlak wychodzi na bardziej otwarty teren - z jednej strony widać pola i zabudowania Jurkowa. Ostatni odcinek prowadzi już po utwardzonej drodze. To znak, że cywilizacja coraz bliżej. Po ponad godzinie od wyjścia spod wieży jestem w centrum Jurkowa - to spokojna, niewielka wieś.
Podejście na szczyt Mogielicy (1171 m n.p.m.)
Z polany pozostaje jeszcze kilkadziesiąt minut podejścia na szczyt. Ścieżka kluczy przez las, momentami jest stroma i kamienista. W końcowym etapie ścieżka łączy się z innymi szlakami: zielonym (z Jurkowa) oraz żółtym.
Po około 2,5 - 3 godzinach od startu osiągam szczyt Mogielicy - najwyższy wierzchołek Beskidu Wyspowego. Na szczycie stoi drewniana wieża widokowa, z której rozciąga się niesamowita panorama - przy dobrej pogodzie możemy zobaczyć Tatry, Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki, Wyspowy i Makowski, a nawet Babią Górę! Wokół wieży znajduje się kilka ławek, tablic edukacyjnych i niewielki krzyż. To idealne miejsce na dłuższy odpoczynek przed dalszą trasą.
Jako, że zapowiadała się piękna pogoda na majówkę postanowiłam to wykorzystać i wyruszyć w góry! To jeden z moich ulubionych sposobów na spędzanie wolnego czasu :)
Tym razem zdecydowałam się na trasę Szczawa - Trzemeśnia niebieskim szlakiem (odcinek GSW) - to idealna propozycja na dwudniową wyprawę w sercu Beskidów.
Wędrówkę zaczęłam w Szczawie, niewielkiej miejscowości w Beskidzie Wyspowym. Szlak od początku prowadzi umiarkowanie stromo po górę. Najpierw szeroką, leśną drogą, później ścieżkami bardziej dzikimi, często zacienionymi. Po około 1,5h marszu dotarłam do Polany Stumorgowej, jednej z najbardziej znanych w regionie. To świetne miejsce na odpoczynek - rozległa przestrzeń, piękne widoki i charakterystyczne szałasy pasterskie. W pogodny dzień widoki sięgają Gorców, Tatr i Beskidu Sądeckiego .
1-2 maja 2025